niedziela, 25 sierpnia 2013

Warzywna mekka

Wyruszyłam w trasę, którą odbywają warzywa, nim trafią do waszych sklepów! A raczej na sam początek trasy. 

Początek znajduje się w szklarniach w Gościszewie. Na posesji jest jedna, bardzo duża szklarnia i kilka mniejszych.

Fakt, określenia takie jak ,,duża'', czy ,,mała'' są mało miarodajne, ale pozwólcie, że wraz z akapitami wam to wytłumaczę.

Pierwsza szklarnia (mała), w której się pojawiłam, należała do uprawy ogórkowej. Trzecie zdjęcie przedstawia szyny, pomiędzy roślinami. Występują one tam po to, by umieścić na nich coś jak stół na kółkach, na którym można stanąć i zerwać ogórki z wyższych partii. Zatem wysokość tej mniejszej szklarni jest około 2/3 razy wyższa ode mnie (3-5 metrów). 

Kolejna szklarnia należy do uprawy papryk. Przeróżne odmiany. Czerwona, zielona, żółta, ostra czerwona. I pisząc ,,ostra'' mam na myśli naprawdę OSTRĄ!

Zaraz po paprykach, znajdują się dwa zdjęcia przedstawiające chryzantemy drobnokwiatowe i wielkokwiatowe. Wielkokwiatowa to ta druga, zasłonięta białym materiałem. Dlaczego? Ponieważ jest to roślina długiej nocy, co oznacza, że wymaga długiej (ok. 12 godzin) fazy ciemnej, podczas której zachodzą reakcje (bardzo wrażliwe na światło) pobudzające do kwitnienia.

Kolejną, a zarazem ostatnią szklarnią, którą odwiedziłam, była szklarnia pomidorowa. Bez przesady dwa razy większa od małych szklarni. Znajdowało się tam wiele różnych gatunków! Malinowe, koktajlowe, zwykłe, butelkowe. Oprócz pomidorów znajdowała się tam również fasolka zielona.

Pomiędzy roślinami znalazłam bardzo ciekawe znalezisko. Początkowo wydawało mi się, że to jest zwykły karton, ale po chwili usłyszałam, że ten karton bzyczy! Z nieudawanym strachem podeszłam do niego. Okazało się, że są tam trzmiele! Znajdują się tam w celu zapylenia kwiatów. W bocznej ścianie kartonu znajduję się mała dziurką, by w razie chęci mogły wyjść, ale tylko i wyłącznie, pojedynczo!

Warto również zwrócić uwagę na budowę tej szklarni. Jej ściany były podwójne (pomiędzy nimi znajdowało się powietrze), aby było cieplej.


Uwaga!

Jeżeli jesteście zainteresowani jakimiś roślinami i chcielibyście bym o nich napisała, napiszcie do mnie e-maila. 

 



















czwartek, 22 sierpnia 2013

woda smakowa prosto z ogrodu!

Wiele z nas ma duży problem z piciem zwykłej wody. W dzisiejszych czasach, najgorzej z tym problemem radzą sobie dzieci! Jak tu wypić szklankę wody, skoro można wybić np. wodę truskawkową albo najlepiej gazowane picia

Zmierzyłam się z tym problemem osobiście! Postanowiłam udowodnić, że woda wcale nie musi być nudna!

Wykorzystałam maliny i brzoskwinie z ogrodu oraz jedną pomarańczę z Biedronki.

Obrałam owoce ze skórek i je (osobno) zblendowałam. Następnie powstały mus wlałam do pojemnika na lód i zamroziłam. Tak powstałe kostki wrzuciłam do szklanek i zalałam wodą gazowaną. 

Bez dodatku cukru, postały trzy różne wody smakowe. Pomarańczowa, malinowa i brzoskwiniowa. Smaczne i przede wszystkim zdrowe!

Oczywiście można wykorzystać inne owoce, jakie wam przyjdą do głowy (truskawki, arbuzy, itp.) 


Uwaga:
 
- Zapraszam do zadawania mi pytań (w.czupa@gmail.com). Na wszystkie odpowiem jak najszybciej! 

- W kolejnej notce pojawi się moja relacja z wizyty w szklarni. Naprawdę niesamowite widoki! 

 





wtorek, 20 sierpnia 2013

Odbiegając od roślin

W dzisiejszym wpisie, chciałabym nieco odejść tematycznie od roślin, ale dalej pozostać w świecie biologii.

Wczoraj postanowiłam odwiedzić wystawę - Human Body Exhibition - w Gdańsku. Dziełami sztuki, jeżeli tak można to nazwać, są ludzkie ciała poddane metodzie plastynacji. Główną myślą tego miejsca jest rozwój, każdego z nas, na temat naszego ciała.

Wynalazcą metody plastynacji jest Gunther von Hagens, niemiecki lekarz i patomorfolog. Możecie go znaleźć w programie Anatomia dla początkujących - program o sekcji zwłok, w celu pokazania każdego układu. Z jego inicjatywy powstał cykl wystaw pt. Body Worlds. Niebywale interesujące, ale i kontrowersyjne, ponieważ znajdują tam się również akty.

Wracając do Human Body Exhibition. W każdym pomieszczeniu znajduję się inny układ: kostny/mięśniowy, oddechowy pokarmowy, nerwowy, krążenia, moczowo-płciowy. Co więcej, w tym ostatnim, pokazany jest szczegółowy rozwój płodu.

W każdej z tych części, możemy dokładnie się przyjrzeć kościom, mięśniom, narządom. Przy każdym istotnym elemencie danego układu, znajduję się element zdeformowany lub po chorobie nowotworowej. I tak można było znaleźć raka mózgu, wątroby, kości, piersi, płuc, udar mózgu, przerost narządów, zakrzep w naczyniu i wiele innych fascynujących.

Według mnie najbardziej fascynującym działem był ten zawierający rozwój płodu. Można tam było zaobserwować rozwój życia od kompletnego początku w różnych fazach takich jak 1 tydzień, 4 tydzień, 8 tydzień, itd. itd. aż do 24 tygodnia. Naprawdę ciekawy widok!

Niestety było tam zabronione robić zdjęcia, a ja jako dobry obywatel się posłuchałam. Jednakże dorzucam parę zdjęć znalezionych w internecie.
I oczywiście odsyłam do strony w internecie. KLIK

















piątek, 9 sierpnia 2013

Borówki

Rodzina borówek jest bardzo bogata. Zwróćmy uwagę, że owoce nazywane przez nas jagodami, też należą do borówek! W Polsce rosną trzy gatunki jadalne.

Borówka bagienna (klik), czyli jedna z mniej atrakcyjnych. Jak sama nazwa wskazuje, rośnie niedaleko bagien. Jej smak jest raczej kwaskowaty. Inna jej nazwa to łochynia lub pijanica. Ostatnia nazwa nie została nadana bez powodu! Podobno po zjedzeniu ich w większej ilości, występują objawy podobne do tych po spożyciu alkoholu. Jednakże nie polecam takich wymówek, po badaniu alkomatem. 

Borówka brusznica (klik), czyli borówka nadająca się do spożycia jedynie w formie przetworzonej, takiej jak dżemy, powidła, itp. 

Borówka czernica (klik), czyli po prostu czarna jagoda. Jest to, od dawien dawna, znana nam borówka. Najczęściej jemy je po prostu z leśnych krzaków. Często też wykorzystywane są do pierogów z jagodami, soków, czy dżemów. Gatunek ten jest wyjątkowo zdrowy. Zawiera dużo witamin, a w szczególności witaminę A i C. 

Jednakże, wymawiając słowo borówka, mamy na myśli borówkę amerykańską! 

Borówka amerykańska, a właściwie borówka wysoka, ponieważ jest ona nazywana potocznie amerykańską, przybyła do Europy z Ameryki Północnej. Krzewy te mogą osiągnąć nawet 2m wysokości! Co więcej, jest to roślina długowieczna i odporna na mrozy!

Owoce pojawiają się wraz z sierpniem. Są one duże, kuliste i niebieskie. Miąższ jest słodki. 
Co ciekawe i motywujące! Krzaki po około 6 latach są wstanie dać nawet 5 kg owoców!

Wiosną nasz krzak jest zielony, latem niebieski, a jesienią zaś jego liście przebarwiają się na ogniste kolory! Co oznacza, że w połączeniu z innymi roślinami kwaśnolubnymi (pH gleby powinno być poniżej 5,5), może tworzyć w naszym ogrodzie naprawdę piękną kompozycję.

Borówka amerykańska jest zatem połączeniem pięknego z pożytecznym.



 Pamiętajcie, że mycie owoców jest NIEZBĘDNE! Bardzo łatwą drogą do zarażenia się bąblowicą jest jedzenie nieumytych borówek.

Choroba ta jest bardzo często mylona z nowotworem. Co więcej, możemy być nieświadomi przez nawet 15 lat o naszym zachorowaniu, ponieważ przez tak długi okres pasożyty namnażają się na naszym organizmie (głównie w wątrobie, bo aż 90%). Wokół larw tworzy się torbiel, która rośnie i uciska sąsiednie tkanki. Pęknięcie torbieli może być śmiertelne.





Jeżeli macie jakieś pytania, dotyczące uprawy borówek, lub pytania ogrodnicze napiszcie w komentarzu lub w meilu do mnie (w.czupa@gmail.com) !